Czasy nie rozpieszczają. Sytuacja ekonomiczna, gospodarcza i polityczna w skali mikro i makro może przyprawić o bezsenność. Albo o ból głowy. W praktyce, o jedno i drugie. Szara codzienność przynosi nam wiele stresu, a rykoszetem obrywają nasi najbliżsi. Zaczynamy się denerwować o nieistotne rzeczy i w rezultacie wypalamy się wewnętrznie. A gdyby jednak spróbować inaczej?
Usiądź i pisz!
Postaraj się znaleźć chwilę spokoju, weź kartkę, ołówek i spisz wszystkie swoje obawy, frustracje i rzeczy, które totalnie cię denerwują. Potem możesz z tą listą zrobić ,co uważasz, spalić, potargać lub spuścić w toalecie. Ważny jest ten moment, w którym wylewasz z siebie wszystkie żale. Pielęgnując je, jedynie podsycasz, zamiast zwyczajnie się ich pozbyć.
Pomyśl, na co nie masz wypływu
Denerwowanie się na innych oraz zamartwianie o przyszłość to czasem irytacja na rzeczy, na które w rzeczywistości nie mamy wpływu. Rzeczy, które nas denerwują, albo wzbudzają obawy, możemy więc podzielić na dwie kategorie. Pierwsza z nich, to coś, co możemy w danej sprawie zrobić. Zamiast więc martwić się, opracuj racjonalny tryb działania i zrób od razu pierwszy krok. Druga, to sprawy, na które nie masz wpływu. Pogoda, globalna sytuacja polityczna czy chociażby awaria internetu. Na to nic nie poradzisz, musisz jakoś odnaleźć się w tej rzeczywistości.
Medytuj!
Bez względu na to, jakie są twoje przekonania religijne, medytacja pomoże ci uspokoić kotłujące się myśli. Nie musisz szukać specjalnych mantr czy przewodników. Wystarczy na 10 minut usiąść w spokojnym miejscu, zamknąć oczy i skupić się na swoim oddechu. Wszelkie natrętne myśli niech będą jak statki posuwające się po tafli jeziora. Początki mogą być trudne, ale szybko zauważysz pozytywne aspekty codziennej medytacji.